Wybór języka

#ąęszcz, czyli rzecz o języku informatyków

Wyczekowałeś Grzesiu brancza, tak jak cię prosiłam?
Wyczekowałem i pusznąłem bagfiksa, ciociu miła!

Poznałeś w tym miesiącu dwa super kul frejmłorki, które pozwolą ricznąć więcej kipiajów? Fantastycznie, a kiedy ostatnio w twym ręku był słownik? Albo jakakolwiek książka (lub czasopismo)?

Wszystko się teraz informatyzuje, takie czasy. e-Urząd, e-commerce, e-tamto, e-siamto… Żeby to wszystko zrobić i utrzymać, potrzeba rzeszy informatyków i inżynierów. (I straszą, że ma być jeszcze gorzej.) Coraz więcej rzeczy przechodzi przez ręce naszej branżuni. Ludzie narzekają na “arystokację IT”, że nie można jej zrozumieć. “Arystokracja” ma wysokie mniemanie o sobie i zadziera nosa jeszcze bardziej, bo nie po to studiowała pięć lat… itd. W tym celu coraz bardziej hermetyzuje swoje specyficzne narzecze, będące worem makaronizów, kalek językowych, nawet kanajackiej grypsery. Tymczasem celem każdej arystokracji jest także dawanie przykładu, niesienie kaganka oświaty, dążenie do gwiazd.

Spojler alert: prezentacja nie jest dla ludzi, którzy są obrażalscy i już wszystko wiedzą. Na tapet weźmiemy nasze przywary oraz cały ten bełkot, na który pozwalamy innym. Zapraszem serdecznie, choć miło może nie być.

Prezentacja gościła m. in. na SpreadIT, BoilingFrogs, SegFault.

Wybór języka